piątek, 15 stycznia 2016

Turron - bożonarodzeniowa słodkość





Turron to bożonarodzeniowy przysmak o długiej historii. Każdy, kto spędzał święta Bożego Narodzenia w Hiszpanii nie mógł nie zauważyć pięknie zapakowanych słodkich bloków i bloczków we wszystkich marketach i markecikach. Jako, że reklama dźwiga handel każda etykieta przyciągała wzrok jakimś naj… najdłuższa tradycja, najlepszy, najlepiej sprzedawalny, najukochańszy etc.
Historia turrona sięga według różnych badaczy bardzo daleko albo trochę mniej daleko. Turron znany był na Półwyspie Arabskim. Życie nomadów i ich wieczne wędrówki wymusiły wymyślenie jakiegoś jedzonka, które przetrwałoby bez nieznanej jeszcze lodówki i nie zatrułoby ludzi. Twarde orzechy wrzucano do podgrzanego miodu, studzono i węglowodany na podróż i przeprowadzkę gotowe.

Z prawdopodobieństwem niepopełnienia błędu można sądzić, że takie mogły być początki słodkiego turona. 
Kolejna opowieść przywołuje barcelońskiego rzemieślnika o nazwisku TURRÓ, który wymyślił w jaki sposób można zabezpieczyć się na czas głodu i nieurodzaju konserwując wszystkie rosnące w okolicy orzechy i niektóre owoce w miodzie i cukrze.
Współczesną, z tradycją od XVI wieku, metropolią turonu jest Jijona położona niedaleko Alicante. Opowiada się tu historię o królu, który przywiózł sobie żonkę ze Skandynawii,. Dziewczę usychało z tęsknoty za śniegiem. Małżonek, zakochany po uszy postanowił zorganizować biały puch na południu Europy. Posadził tysiące drzew migdałowych, które kwitnąc wczesną wiosną wyglądały jak pokryte świeżo spadłym śniegiem. Królowa wyleczyła się z nostalgii, a królowi pozostały do zagospodarowania owoce owych migdałowców. Ogłosił konkurs i… powstał turron.
W 1584 roku nadworny kucharz króla Filipa II wydał książkę, w której  opisał sposób przygotowania turronów i marcepanów, tradycyjnych bożonarodzeniowych słodkości. 
Potem oczywiście modyfikowano receptury i dziś mamy to co mamy – ogromny wybór tysiąca kalorii w kawałeczku bloku.
W XIX i na początku XX wieku w Barcelonie sprzedawano turrony w bramach. Producenci z Jijony przyjeżdżali samochodami zaparkowanymi po dach orzechowymi słodkościami. Ponieważ popyt na turrony występował tylko w okolicach Bożego Narodzenia zależało im na minimalizacji kosztów więc nie korzystali z pośredników. Honorem barcelończyków było kupowanie turronow bezpośrednio od producentów, a więc z bramy.
W Jijonie znajduje się Museo del Turron. Koniecznie trzeba upewnić się czy muzeum, zwłaszcza poza sezonem, jest czynne w dniu, w którym planujemy wizytę.  Zdarza się bowiem, że można odbić się od zamkniętych drzwi. Uczciwie przyznaję, że wrażenia nie są szałowe. Przede wszystkim słomiany zapał Hiszpanów by przyciągnąć zagranicznych turystów skończył się po wyemitowaniu filmu o historycznej produkcji tego przysmaku. Potem królował już tylko język hiszpańskiNa zakończenie zwiedzania można spróbować kawałek turrona, wliczonego w cenę biletu ( 3 euro). Sklepik muzealny oferuje turronowążnorodność. Przysmak nadal jest najlepiej sprzedawalny w okresie świątecznym więc jijonowscy producenci w martwym turronowo okresie produkują jedne z najlepszych lodów w Hiszpanii.
Czy już lubicie turrony?

Fotki pochodzą ze strony muzeum i mojego albumu.

Andaluzja Hiszpania

Author & Editor

Has laoreet percipitur ad. Vide interesset in mei, no his legimus verterem. Et nostrum imperdiet appellantur usu, mnesarchum referrentur id vim.

0 komentarze:

Prześlij komentarz