Nochevieja, czyli stara noc, to polski Sylwester. Zostaliśmy zaproszeni do naszej angielskiej sąsiadki na kolację, na której było 8 osób z przewagą liczebną Anglików. Nie wiedziałam jak się ubrać i wreszcie zestroiłam się jak przysłowiowy stróż w Boże Ciało i na tle ubranych w powyciągane swetry Anglików czułam się jak dama. Gadanie o wszystkim i o niczym w barbarzyńskim języku trwało do 23.30, a potem pojechaliśmy do miasta. Po raz pierwszy w życiu spóźniłam się myślami i czynami na Nowy Rok. Zanim zaparkowaliśmy i doszliśmy do miejsca przeznaczenia słyszeliśmy bicie zegara i radość ludzi z nadejścia godziny 24.00. Nie zjedliśmy winogron, które według tradycji powinny nam zapewnić szczęście i spełnić wypowiadane podczas uderzeń zegara życzenia.
Coin słynie w okolicy z tego, że niemal wszyscy mieszkańcy, którzy spotykają się na placu przykościelnym są poprzebierani. Nie uczestniczyłam nigdy wcześniej w takiej fieście!!!
Starzy, młodzi i bardzo młodzi w spacerowych wózkach byli poubierani w zależności od fantazji i możliwości za ... i tu pojawia się problem, ponieważ nie wiem za kogo nie byli poprzebierani. Był papież w białej szacie i piusce w równie białym papa mobile – nawet dostałam błogosławieństwo, ale „klisza”pękła i pamiątkowe zdjęcie się nie udało.
W przeciwieństwie do bieli papieskiej postaci na zupełnie czarno, w żydowskich chałatach, z pejsami, w myckach albo kapeluszach rodzina żydowska żegnała umieszczoną w odkrytej trumnie swoją bliską. Dzieci otaczające trumnę były ubrane w bardzo biedne czarne szatki z atrybutami ułomności w postaci lasek, kul uświadamiających innym, że są naprawdę biedni i potrzebują wsparcia.
Cadyk, który przewodził uroczystości co jakiś czas inicjował szaleńczy taniec wokół trumny, dwa razy nawet ja dałam się porwać do tańca w tym dziwnym widowisku. W pewnej chwili cadyk wyjął Torę i zaczął ją czytać, zajrzałam do świętej księgi, która okazała się tabletem. No cóż współczesność też zawitała do ortodoksyjnych talmudystów
Wszyscy bawili się świetnie, chętnie pozowali do zdjęć nielicznym nieprzebranym uczestnikom.Tłum na placu to historia od czasów zdobycia Hiszpanii przez Maurów do czasów współczesnych. Za Maurów przebrani byli wyjątkowo jak na Andaluzyjczyków wysocy mężczyźni prezentujący na tle różnobarwnych postaci biało - złoto - czerwono - skórzane stroje, dookoła nich pojawiały się księżniczki z baśni Szeherezady, ubrane w jedwabne, kolorowe powłóczyste szaty, z makijażem podkreślającym piękne migdałowe oczy. Owe urocze księżniczki otoczone były służkami równie pięknymi jak one same.
Koloryt islamskiej kultury konkurował z przebranymi w ciężkie królewskie szaty królami katolickimi Izabelą i Ferdynandem, którzy wyrzucili Maurów z ziemi andaluzyjskiej. Do pomocy mieli kler, który też znalazł się na placu w Coin. Biskupi i inkwizytorzy dopełnili dzieła królów w historii nie mogli więc zostać pominięci jako historyczne postaci. Czarne peleryny, czarne kapelusze i ciemne okulary miały zapewnić nierozpoznawalność, a stały się wizytówką złego wpływu Kościoła na życie ludzi nieżalenie od stanu posiadania. Inkwizytorzy nawet dzisiaj nadstawiali uszu na różnorakie herezje.
Niebagatelną kartą w przeszłości Hiszpanii jest odkrycie Ameryki, co prawda nie zauważyłam Krzysztofa Kolumba ani Francisco Pizarro, natomiast Majowie i Inkowie witali z nami Nowy Rok.
Inkowie mieli nawet ze sobą wigwam, może po to by ukryć się przed wrogami. Kolorowe pióropusze na głowach starszych i młodszych Indianek nie pozwoliły nie zauważyć tej grupy świętujących. Równie barwni, ubrani w pasiaste poncha i ogromne kapelusze Meksykanie wpisali się w dzieje Hiszpanii i doskonale bawili się na placu.
Czasy prosperity hiszpańskiej uświetnili kupcy z Neapolu, do których dołączyły kobiety o niezbyt chlubnym, a jakże starym zajęciu.
Bliskość Afryki zaowocowała obecnością Nomadów, którzy też się wpisali w krajobraz. Grupa kolorowo ubranych mężczyzn otaczała królewskiego infanta, który czekał na śmierć panującego króla. Bliższe nam czasy to koniec XIX i początek XX wieku, czasy rewolucji z pięknymi kobietami –szpiegami ubranymi w eleganckie sukienki z przedłużonym stanem, rozsiewającymi powłóczyste spojrzenia, kokieterii dopełniały długie papierosy w fifkach. Siłą tych dam oprócz uroku osobistego była broń często ukryta w fikuśnych torebkach, niektóre z femme fatal na placu jawnie prezentowały karabiny przewieszone przez ramię. Otoczone były mężczyznami w stylu Al Capone, bardzo starannie ubranymi w lśniące bielą koszule, odpowiednie garnitury, dwukolorowe buty. Nieodłączne cygara dodawały splendoru, spod poły marynarki każdemu z nich wystawał karabin.
Tańczące niedaleko nich młode dziewczyny ubrane w stroje moro przedstawiały rewolucjonistów, którzy nie chcieli dopuścić do rządów generała Franco. Między kolorowym tłumem przechadzali się umundurowani policjanci z Gwardia Civil – która wpisała się w pamięć jako najbardziej niechlubna policja w dziejach Hiszpanii. Ale nie tylko dawne czasy cieszyły się zainteresowaniem przebierańców. Współcześni sportowcy w rugby, piłkę nożną, a nawet pływaczki z własnym basenem, w którym „pływały” w wodzie z błękitnej wstążki witały z nami Nowy Rok.
Nie obyło się bez załogi linii Iberia, stewardesy ciągnęły niewielkie walizki na kółkach, kapitanowie ubrani w eleganckie mundury spieszyli chyba do pracy gdyż szybko przemknęli niedaleko nas. Zapomniałam o skorumpowanych politykach smażących się w kotle, otoczonych diabłami dorzucającymi polan do ognia, był to obraz współczesnej Hiszpanii, ponieważ taką właśnie opinię ma społeczeństwo o rządzących krajem. Nie byłoby imprezy bez obrońców środowiska naturalnego, nieśli i wieźli ogromne kosze z kwiatami i hasłami o niszczeniu środowiska. Hiszpanie nie zwracają uwagi na środowisko, segregacja odpadów jest niezbyt skuteczna ma miejsce tylko do momentu zapakowania wszystkich kubłów do jednej śmieciarki, więc jeszcze wiele przed nimi.
Wielkimi nieobecnymi na zabawie była rodzina królewska. Prawdopodobnie nikt nie chce narazić się Ustawie Organicznej Kodeksu Karnego, która w artykule 490, przewiduje od sześciu do dwunastu miesięcy więzienia za obrazę lub zniesławienie króla lub któregokolwiek z jego zstępnych lub wstępnych. Nie bardzo wiadomo co może zostać odebrane jako obraza majestatu więc lepiej się nie narażać na kłopoty w nowym roku.
Zawsze mnie wzrusza to, że Hiszpanie bawią się bez bariery pokoleniowej. Teraz wiem dlaczego. Od wczesnego dzieciństwa dzieci razem z rodzicami przebierają się choćby na takie uroczystości, razem idą na plac, tańczą, śpiewają, cieszą się, składają sobie życzenia cmokając się w oba policzki.
Pomimo ogromnej liczby ludzi na placu i tego, że niemal każdy miał w ręce jednorazowy kieliszek z jakimś płynem raczej alkoholowym, na przykład cava - hiszpańskim szampanem wcale nie gorszym od francuskich bąbelków - nie bylo widać policji, zabawa mijała radośnie i pokojowo. Około 1.30 impreza przeniosła się na Plaza de Alameda, gdzie ustawiono na koszt ratusza ogromny namiot, w którym w dyskotekowych rytmach chętni mogli poszaleć do prawie bialego rana. Impreza skończyła się o 6 rano.
Coin słynie w okolicy z tego, że niemal wszyscy mieszkańcy, którzy spotykają się na placu przykościelnym są poprzebierani. Nie uczestniczyłam nigdy wcześniej w takiej fieście!!!
W przeciwieństwie do bieli papieskiej postaci na zupełnie czarno, w żydowskich chałatach, z pejsami, w myckach albo kapeluszach rodzina żydowska żegnała umieszczoną w odkrytej trumnie swoją bliską. Dzieci otaczające trumnę były ubrane w bardzo biedne czarne szatki z atrybutami ułomności w postaci lasek, kul uświadamiających innym, że są naprawdę biedni i potrzebują wsparcia.
Cadyk, który przewodził uroczystości co jakiś czas inicjował szaleńczy taniec wokół trumny, dwa razy nawet ja dałam się porwać do tańca w tym dziwnym widowisku. W pewnej chwili cadyk wyjął Torę i zaczął ją czytać, zajrzałam do świętej księgi, która okazała się tabletem. No cóż współczesność też zawitała do ortodoksyjnych talmudystów
Wszyscy bawili się świetnie, chętnie pozowali do zdjęć nielicznym nieprzebranym uczestnikom.Tłum na placu to historia od czasów zdobycia Hiszpanii przez Maurów do czasów współczesnych. Za Maurów przebrani byli wyjątkowo jak na Andaluzyjczyków wysocy mężczyźni prezentujący na tle różnobarwnych postaci biało - złoto - czerwono - skórzane stroje, dookoła nich pojawiały się księżniczki z baśni Szeherezady, ubrane w jedwabne, kolorowe powłóczyste szaty, z makijażem podkreślającym piękne migdałowe oczy. Owe urocze księżniczki otoczone były służkami równie pięknymi jak one same.
Niebagatelną kartą w przeszłości Hiszpanii jest odkrycie Ameryki, co prawda nie zauważyłam Krzysztofa Kolumba ani Francisco Pizarro, natomiast Majowie i Inkowie witali z nami Nowy Rok.
Inkowie mieli nawet ze sobą wigwam, może po to by ukryć się przed wrogami. Kolorowe pióropusze na głowach starszych i młodszych Indianek nie pozwoliły nie zauważyć tej grupy świętujących. Równie barwni, ubrani w pasiaste poncha i ogromne kapelusze Meksykanie wpisali się w dzieje Hiszpanii i doskonale bawili się na placu.
Czasy prosperity hiszpańskiej uświetnili kupcy z Neapolu, do których dołączyły kobiety o niezbyt chlubnym, a jakże starym zajęciu.
Bliskość Afryki zaowocowała obecnością Nomadów, którzy też się wpisali w krajobraz. Grupa kolorowo ubranych mężczyzn otaczała królewskiego infanta, który czekał na śmierć panującego króla. Bliższe nam czasy to koniec XIX i początek XX wieku, czasy rewolucji z pięknymi kobietami –szpiegami ubranymi w eleganckie sukienki z przedłużonym stanem, rozsiewającymi powłóczyste spojrzenia, kokieterii dopełniały długie papierosy w fifkach. Siłą tych dam oprócz uroku osobistego była broń często ukryta w fikuśnych torebkach, niektóre z femme fatal na placu jawnie prezentowały karabiny przewieszone przez ramię. Otoczone były mężczyznami w stylu Al Capone, bardzo starannie ubranymi w lśniące bielą koszule, odpowiednie garnitury, dwukolorowe buty. Nieodłączne cygara dodawały splendoru, spod poły marynarki każdemu z nich wystawał karabin.
Tańczące niedaleko nich młode dziewczyny ubrane w stroje moro przedstawiały rewolucjonistów, którzy nie chcieli dopuścić do rządów generała Franco. Między kolorowym tłumem przechadzali się umundurowani policjanci z Gwardia Civil – która wpisała się w pamięć jako najbardziej niechlubna policja w dziejach Hiszpanii. Ale nie tylko dawne czasy cieszyły się zainteresowaniem przebierańców. Współcześni sportowcy w rugby, piłkę nożną, a nawet pływaczki z własnym basenem, w którym „pływały” w wodzie z błękitnej wstążki witały z nami Nowy Rok.
Nie obyło się bez załogi linii Iberia, stewardesy ciągnęły niewielkie walizki na kółkach, kapitanowie ubrani w eleganckie mundury spieszyli chyba do pracy gdyż szybko przemknęli niedaleko nas. Zapomniałam o skorumpowanych politykach smażących się w kotle, otoczonych diabłami dorzucającymi polan do ognia, był to obraz współczesnej Hiszpanii, ponieważ taką właśnie opinię ma społeczeństwo o rządzących krajem. Nie byłoby imprezy bez obrońców środowiska naturalnego, nieśli i wieźli ogromne kosze z kwiatami i hasłami o niszczeniu środowiska. Hiszpanie nie zwracają uwagi na środowisko, segregacja odpadów jest niezbyt skuteczna ma miejsce tylko do momentu zapakowania wszystkich kubłów do jednej śmieciarki, więc jeszcze wiele przed nimi.
Pomimo ogromnej liczby ludzi na placu i tego, że niemal każdy miał w ręce jednorazowy kieliszek z jakimś płynem raczej alkoholowym, na przykład cava - hiszpańskim szampanem wcale nie gorszym od francuskich bąbelków - nie bylo widać policji, zabawa mijała radośnie i pokojowo. Około 1.30 impreza przeniosła się na Plaza de Alameda, gdzie ustawiono na koszt ratusza ogromny namiot, w którym w dyskotekowych rytmach chętni mogli poszaleć do prawie bialego rana. Impreza skończyła się o 6 rano.
Feliz Ano Nuevo para todos.
Prawo do kopiowania tylko za zgoda autorki.
Prawo do kopiowania tylko za zgoda autorki.
No cóż Ewo Andalus nawet niezły ten tekst
OdpowiedzUsuń