wtorek, 6 czerwca 2017

Marbella - troche historii

Marbella, Andaluzja, Hiszpania, Costa del Sol, historia, Fenicjanie, Rzymianie, zabytki

Początki Marbelli sięgają czasów fenickich ca 1000 r p.n.e. Wówczas Marbella nazywała się Saluba i słynęła z produkcji soli pozyskiwanej z wody morskiej. Z nazwy niepodobna jest do współczesnej siebie, również z architektury nie za bardzo, ale geograficznie było to to samo miejsce. Sama mam Fenicjanom do zarzucenia to, że wymyślili wymianę towarową w oparciu o pieniądz. Może gdyby nie oni życie nie umykałoby w pogoni za kasą. Nie ma jednak gwarancji, że inna nacja, na przestrzeni wieków, nie wymyśliłaby jakiegoś uniwersalnego wymieniacza. 
Wraz z Fenicjanami do Saluby – jeszcze nie Marbelli zawitał handel. I to nie tylko artykułami pierwszej potrzeby, ale również dobrami luksusowymi czyli perfumami, wonnymi olejami, kością słoniową, a także złotą i srebrną biżuterią. Wreszcie kobitki miały o czym śnić i truć swoim facetom o chęci posiadania tego czy innego cudeńka. Fenicjanie oprócz pogoni za pieniądzem nie zostawili po sobie żadnych zabytków, na które mogłam się natknąć.
Grecy, którzy wyparli Fenicjan pozostawili po sobie technikę wytłaczania oliwy z oliwek, produkcji wina, przywieźli ze sobą zwierzęta, które doskonale sprawdzały się w Grecji i zaaklimatyzowały się w Andaluzji, na przykład – osiołka robiącego jako siła pociągowa i transportowa, kurę jako źródło mięsa. Osiołków widziałam wiele ale nie traktowałam ich ze szczególną historyczną atencją, kury są jakoś poukrywane ponieważ na naszym pueblo tylko słyszę jak chwalą się, że zrobiły dzisiaj dobrą robotę i wydaliły z siebie jajo, ale przez dwa lata nie widziałam osobiście żadnej.
Następnie Kartagińczycy wpadli na pomysł, że trochę pomieszkają w Salubie. Po krótkim okresie pobytu Kartagińczyków zawitali Rzymianie. Dla Andaluzji rozpoczął się złoty wiek, a Saluba stała się najważniejszą osadą na wybrzeżu. Ponad 300 letnie panowanie Rzymian zaowocowało budową dróg, willi, łaźni rzymskich, których pozostałości można oglądać do dzisiaj.
Jedną z rzymskich pozostałości jest willa Romana de Rio Verde, pochodząca z przełomu I –II wieku naszej ery. Jest udostępniona do zwiedzania jedynie w piątki w godzinach  11.00 – 13.00 lub po wcześniejszym umówieniu grupy z przewodnikiem. Nam udało się zobaczyć to, co przetrwało czyli mozaiki wykonane z maleńkich kamiennych kosteczek o boku 1 cm (tessellae) głównie w dwóch kolorach białym i czarnym. Pomimo ograniczeń jakie niesie taka technika namalowane lub lepiej powiedzieć poukładane w ten sposób obrazy są bardzo realistyczne i mówią wiele o życiu mieszkańców wieki temu. Na przykład o tym, że zdejmowano buty przed wejściem do jadalni lub że jedzono króliki, drób, różne ryby które leżą sobie nadal na stole w postaci kamiennej mozaiki, nawet to, że wino jest podawane w dzbanie z dwoma uszami mówi trochę o czasie pochodzenia willi. Co prawda nie nam, nie mamy takiej wiedzy archeologicznej, ale znawcom przedmiotu i owszem.  W pokoju Meduzy czyli w pokoju, w którym znajduje się kamienna grafika z głową meduzy dopatrzyłam się kostki kamiennej w kolorach: szarym, różowym, łososiowym to znaczy, że czasem też były używane.

Głowa Meduzy była często wykorzystywana jako symbol szczęścia. W starożytności miała bowiem zapewnić ochronę przed przekleństwami. Według mitologii jedna z trzech sióstr Gorgon – Meduza, była nieopisanie piękna. Zakochał się w niej Posejdon, który jak to standardowy facet, opętany był myślą w jaki sposób zaciągnąć piękność do łóżka. Podobno mężczyźni tak mają, że przesypiają 8 godzin na dobę, a w ciągu pozostałych 16 kombinują jak do łóżka zawlec niewiastę. Posejdon nie odbiegał od stereotypu i metodą prób i obietnic udało  mu się omamić Meduzę. Miejscem szaleństwa hormonów okazała się świątynia Ateny. Różne są wersje tego, co stało się potem, jedna z nich mówi, że Atena z zemsty i zazdrości zamieniła Meduzę i jej dwie siostry w straszne potwory. Jako gratis zafundowała Meduzie węże zamiast włosów. Głowa Meduzy w postaci okrągłej tarczy stała się symbolem bezpieczeństwa. Taka trochę przekora, sama utraciła urodę i została zniszczona po to by ludzie jej wizerunek traktowali z bogobojnym szacunkiem i pewnością, że ich ochroni. Głowę Meduzy Atena umieściła na tarczy Zeusa.
Willa Romana była, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli farmą, na której produkowano – garum. Był to pikantny sos wykonany z wielu rodzajów ryb, z przewagą makreli. Sos był delicją w Rzymie i osiągał tam bardzo wysokie ceny. Sława specjału zaistniała nawet w poezji - Valerius Martial (poeta) napisał, że kilka kropel sosu ze zwykłego jajka potrafi uczynić delicję. Właściciele farmy prosperowali znakomicie eksportując garum, którego recepturę trzymali w tajemnicy. Willę można obejrzeć codziennie w godzinach dogodnych dla siebie przez... płot, który niczego nie zasłania, nie można jednak dotknąć stopami tej historii. Acha, zachowały się jeszcze resztki murów o wysokości, na moje oko, 120-130 cm.
Drugą pozostałością są łaźnie romańskie – termas romanasJa nie wpadłabym na pomysł widząc kawałki skalnych murów, że to właśnie łaźnie. Oglądając je trzeba użyć wyobraźni w stopniu mi niedostępnym. No dobrze, mogłam udawać, że widzę ośmiobok ( 9,75 m przekątna), który był podstawą łaźni, ale cała historia dopowiedziana do tych ruin, że dookoła były pomieszczenia dodatkowe i małe baseniki musiała mi zostać wyjaśniona. Budulcem była mieszanina wapna, piasku i kamyków z plaży. W kontakcie z powietrzem owa mieszanina zamieniła się w materiał o niezwykłej trwałości skoro wytrzymał osiemnaście wieków!!! Łaźnie zostały wybudowane w III wieku naszej ery. Dla Rzymian łaźnie były niezbędne do normalnego funkcjonowania. Korzystanie z nich to był sposób życia. Nie miało znaczenia czy ktoś jest biedny czy bogaty, z łaźni korzystali wszyscy. Nie chodziło wyłącznie o kąpiel, było to miejsce spotkań, plotkowania, jedzenia, picia i oczywiście zażywania kąpieli - coś na kształt współczesnego spa połączonego z pubem. Łaźnie Guadalmina składały się z trzech głównych pomieszczeń: caldarium – z gorącą wodą, tepidarium – z ciepłą wodą i frigidarium – z zimną wodą. Również łaźnie parowe i łaźnie suche występowały w tamtym czasie. W łaźniach przez nas zwiedzanych podobno można dopatrzeć się kominów (hipocastrum), które należały do systemu grzewczego. Rury, przez które było przesyłane ciepło wykonane były z gliny, technika taka przetrwała do XVIII wieku. Jestem pod wrażeniem rozwoju infrastruktury wodnej i grzewczej osiemnaście stuleci temu. Dla przypomnienia na ziemiach polskich, to znaczy w obecnych granicach RP budownictwo opierało się o ziemianki. Budowli ponad ziemią nie umiano ocieplać, ziemianki więc były doskonałą formą zabezpieczenia przed zimnem. O przesyłaniu ogrzanej wody rurami nawet nie śniono. O powszechnym myciu się pewnie też. 
Ślady rzymskich zabudowań widać również w casco antiquo (starym mieście) ale o tym za chwilę.
Ślad po Wizygotach, którzy wyparli z Marbelli Rzymian to wczesnochrześcijańska bazylika Vega del Mar, która została wybudowana na ruinach rzymskich, w dzielnicy San Pedro de Alcantara.

Początki budowli to około V wiek n.e. Przy okazji prac archeologicznych znaleziono przedmioty, które znajdują się obecnie w Narodowym Muzeum Archeologicznym. Bazylikę odkryto przez przypadek, jak to się często zdarza w archeologii. Postanowiono zalesić teren drzewami eukaliptusowymi i wykopując doły pod dość duże sadzonki dokopano się do bazyliki. Ja nie jestem dobrym widzem ani opowiadaczem tego, co można sobie wyobrazić zaglądając do dołów ale dla zainteresowanych archeologią, do której trzeba sobie dorobić teorię może być to bardzo interesujące. Podobno to jedyne, o takiej wadze w Europie miejsce. Bazylikę można zwiedzać z przewodnikiem we wtorki, czwartki i soboty – wstęp wolny.
Wizygoci zostali wyparci przez Arabów w 711 roku, w którym Tariq przez Cieśninę Gibraltarską wkroczył do Andaluzji. Czasy muzułmańskie, to znakomity okres dla Marbelli albo raczej dla Marbal – li, jak nazwali ją Arabowie. Miasto zostało wzmocnione. Od strony wybrzeża wybudowano kilka wież strażniczo - obronnych. Samo miasto zostało otoczone murami, których pozostałości widać na staromiejskich uliczkach. W granicach miasta znajdował się ufortyfikowany zamek. Do Marbal-li prowadziły 3 bramy: w kierunku na Rondę, w kierunku na Malagę i nad morze. Marbella została otoczona sadami figowymi i morwowymi. Arabowie rozkochani  w delikatnych jedwabnych tkaninach sprowadzili morwę, czym dogodzili  jedwabnikom, które w podzięce albo z powodu braku innego zajęcia poowijały się w przydatne do produkcji jedwabiu kokony. Kooperacja z jedwabnikami sprawiła, że jedwab stał się dużo tańszy niż sprowadzany z Azji, zwiększył się nań popyt i ogólnie mieszkańcom i gospodarce zaczęło się  lepiej wieść. Arabowie stworzyli na terenie Andaluzji przemysł jedwabniczy począwszy od kokonu skończywszy na gotowych ubraniach. Nie były to designerskie kreacje ponieważ za cały strój wystarczały muzułmanom kawałki pospinanych tkanin lub kilkumetrowe pasy na zawiązanie turbanów. Gospodarczo Marbella kwitła pod każdym względem, pomimo, że dookoła miasta trwały walki o władzę pomiędzy poszczególnymi taifami (księstwami islamskimi).
W 1286 został podpisany pokój w Marbelli na podstawie którego wszystkie taifaty zostały podporządkowane Nasrydom. Nie zakończyło to sprawy, gdyż walki pomiędzy różnymi królestwami arabskimi miały się nadal dobrze. Jakby to ująć: podpisanie pokoju podpisaniem pokoju, ale ziemie muszą być nasze. Taifowie (sułtani) wzajemnie się osłabiając doprowadzili wreszcie do pokonania samych siebie i upadku islamskiej Hiszpanii w 1492 roku, a Marbelli nieco wcześniej. W 1485 roku Marbella oddała się dobrowolnie w ręce królów katolickich Ferdynanda i Izabeli i została objęta przez nich królewskim protektoratem. Taka nagroda za poddanie się bez walki.
Według legendy po zdobyciu Marbelli – królowa Izabela Kastylijska stojąc na brzegu morza z zachwytem krzyknęła „ que mar bella” (jakie piękne morze) i ten zachwyt pozostał do dzisiaj w nazwie miejscowości.
Od 1485 roku rozpoczął się proces urbanizacyjny, powstało stare miasto, casco antiquo, w kształcie, który zachował się do dzisiaj.


W XVII wieku miasto rozrosło się poza wytyczone murami granice. Dookoła rozwijało się rolnictwo, które oprócz wcześniejszych plantacji wzbogaciło się o uprawę trzciny cukrowej (1664 r- sprowadzono trzcinę cukrową do Hiszpanii). Ludziom żyło się dość dostatnio. 
XIX wiek przyniósł początki rozwoju przemysłu metalurgicznego, bogate w rudy żelaza ziemie w Ojen nieopodal Marbelli dostarczały surowca, węgiel drzewny z Gór Sierra Blanca otaczających Marbellę stanowił paliwo, a rzeka Rio Verde jeszcze wtedy obfitująca w wodę dopełniała niezbędnych warunków do posadowienia przemysłu metalurgicznego. Trudno sobie to wyobrazić ale tu właśnie otworzono pierwsze w Hiszpanii, huty. Rozwój przemysłu był magnesem przyciągającym okoliczną ludność. 75 % produkcji hiszpańskiej stali pochodziło z okolic Marbelli.
Kryzys pod koniec XIX wieku odbił się niekorzystnie zarówno w sferze przemysłowej jak i rolnej. Huty pozamykano, nie było w kiepskiej gospodarczo rzeczywistości popytu na stal, a filoksera (mszyca), która zniszczyła plantacje winorośli doprowadziła do skrajnej biedy niejedną rodzinę. Zrobiło się niemrawo, smutno i biednie. Ludność napływowa odpłynęła. Zostali tylko bardzo majętni i bardzo biedni. Nie było klasy średniej, na której opiera się rozwój każdej gospodarki.
W czasie wojny narodowej (1936-1939) w wyniku działań antyklerykalnych spalono kilka kościołów, miasto stało się siedzibą Falangi, zamieszkał tu przyjaciel gen. Franco - Jose Banus. Na czas prosperity Marbella musiała czekać do połowy XX wieku. Niemała w tym rola przypadku. Marbella - niegdysiejsza wioska rybacka przez cudowne zrządzenie losu stała się najdroższym miejscem na wybrzeżu Costa del Sol. W latach 40 –tych XX wieku samochód księcia Hohenlohe był uprzejmy zepsuć się właśnie w tych okolicach i w oczekiwaniu na naprawę książę kontemplował widoki i… zakochał się w tym miejscu. Lazur nieba, który spotykał się na horyzoncie z błękitem morza, szerokie piaszczyste plaże, gdzieniegdzie białe skały skąpane w błękicie wód, białe grzywki fal uciekające jedna przed drugą, soczysta zieleń drzew i wielobarwność kwitnących krzewów złożyły się na oczarowanie miejscem. Docenił książę „tu i teraz” i postanowił, że właśnie w okolicach Marbelli zakupi kawałek gruntu i wybuduje sobie (no może nie tak dosłownie wybuduje, zleci budowę – będzie lepiej) niewielką posiadłość. W 1947 roku posiadłość została przekształcona w luksusowy Marbella Club Hotel. I teraz już poszło jak klocki domina. Pokochali to miejsce możni tego świata, a szczególnie bardzo majętni Europejczycy. Po jakimś czasie dołączyli do wielbicieli Marbelli arabscy szejkowie, rosyjscy oligarchowie, a później poszło jak to zwykle w takich razach, każdy, kto miał na tyle zasobny portfel, że mógł zapłacić wygórowaną cenę za parcelę, której wartość nominalna nie miała się nijak do wartości realnej, posiadał tu mniejszą lub większą rezydencję. Wartością dodaną do działki było sąsiedztwo, im znamienitsze tym parcela droższa. I tak narodziła się dzisiejsza Marbella. W 1960 roku gen. Franco rozpoczął aktywizację południa Hiszpanii nakazując rozwój turystyki. Osobą odpowiedzialną został między innymi Jose Banus. W 1970 roku otwarto z wielką pompą Puerto Banus ( więcej w dalszej części). 
Na początku XX wieku w Marbelli było 900 domów, od tego czasu liczba ludności wzrosła i dzisiaj mówi się o 138 tysiącach (dane 2011 r) stałych mieszkańców, lub jak podają statystyki 400 tysięcy w okresie lata, lub też i ku temu skłaniam się najbardziej, na podstawie ilości wywożonych śmieci oszacowano, że około 700 tysięcy w okresie lata. Której z tych liczb nie uznalibyśmy za prawdziwą każda świadczy o imponującym  rozwoju demograficznym i popularności turystycznej. W 1974 roku przyjechał tu po raz pierwszy książę Arabii Saudyjskiej Fahd, który chciał doznać trochę emocji w kasynie (rozrywka niegodna muzułmanina – wbrew Koranowi). Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że spodobała mu się Marbella gdyż, wybudował tu pałac. Książę Fahd był bardzo lubianym gościem, jego 1000 (tysiąc!!!) osobowa świta potrafiła wydać w ciągu 1 dnia 5 milionów dolarów. Zapraszał teżżnych gości, na przykład Osamę bin Ladena, który co prawda incognito ale poodpoczywał w Marbelli. Nie było to za czasów jego największej „popularności” w świecie zachodnim, tylko nieco wcześniej.
W Marbelli jest najwyższy w Europie dochód narodowy na 1 mieszkańca, i najwięcej Rolls Royce’ów na świecie, poza Londynem.

Jeśli  zainteresują Państwa dalsze losy miasta i ciekawostki związane z tym kawałeczkiem Hiszpanii proszę o informację.

Andaluzja Hiszpania

Author & Editor

Has laoreet percipitur ad. Vide interesset in mei, no his legimus verterem. Et nostrum imperdiet appellantur usu, mnesarchum referrentur id vim.

0 komentarze:

Prześlij komentarz