piątek, 8 grudnia 2017

Boże Narodzenie w Hiszpanii, La Navidad, tradycja, szopki, kolędy, wigilia

Święta Bożego Narodzenia w Hiszpanii. 
Hiszpania niby kraj 
katolicki, niby ta 
sama Europa, niby te same 
"przepisy", a  Święta 
Bożego Narodzenia 
jakby inne. 
Przygotowania 
świąteczne rozpoczynają 
się w dzień wolny od 
pracy- 8 grudnia El Dia de la Inmaculada Concepcion -  Dzień 
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny.  
Tego dnia Hiszpanie realizują się artystycznie 
dekorując domy na  zewnątrz. W Andaluzji branie mają czerwone lampiony, doniczki z wysypującymi się czerwonymi kwiatami lekko trującej poinsecji, 
wspinający się na balkony mikołaje. Zostają zainstalowane iluminacje świąteczne na ulicach i placach miast i miasteczek. Również od tego dnia rozpoczyna się 
budowa szopek. 
W Hiszpanii dekorowanie  choinek jest znane 
aczkolwiek nie jest praktykowane. Ten niemiecki 
zwyczaj, który przyjął się w Polsce 
i ma się bardzo dobrze, tutaj widać tylko na placach miejskich, gdzie stoi udekorowana najczęściej 
plastikowa choinka. 
Żadne artystyczne szaleństwo, raczej kicz.
Kolejny ważny dzień to 22 grudnia rozpoczynają się 
wtedy wakacje w szkołach i największe loteryjne 
święto w całej, w tej kwestii zjednoczonej, Hiszpanii. 
Loteria może poszczycić się bardzo długą
nieprzerwaną nawet w okresie wojennym historią
Zainicjował ją w 1763 roku król Carlos III chcą
dostarczyć swoim poddanym oprócz chleba również 
trochę cyrku, zgodnie z rzymskim zawołaniem 
panem et circenses
Nie znalazłam informacji, co było powodem powołania 
do życia loterii czy taki sam populizm 
jak w okresie rzymskim, czy też lud domagał się atrakcji, 
czy chodziło o to, aby dać nadzieję na szybkie i łatwe wzbogacenie się
Główna nagroda El Gordo to w tym roku 2,1 000 000 000 euro. 
Loteria trwa kilka godzin, transmitowana jest przez 
radio i telewizjęa wylosowane numery wyśpiewywane 
są przez dzieci z madryckiej szkoły Colegio san Ildefonso. 
Wszyscy Hiszpanie wstrzymują oddech w nadziei, ż
dzisiaj padną numery, które zmienią ich życie. 
A ponieważ Hiszpanie angażują się we wszystkie 
zabawy całym sercem i tę również traktują nie inaczej. Wszystkie radia i telewizje nastawione są na program 
ogólnokrajowy po to, by wszyscy mogli się należycie emocjonować.
24 grudnia to tak jak Polsce dzień, a właściwie wieczór wigilijny. 
Hiszpańska, a dokładniej andaluzyjska Nochebuena to 
rodzinne spożywanie bardzo późnej i bardzo obfitej kolacji. 
Przy stole, który jest głównym meblem w domach, 
zasiadają wieczorem głodni domownicy oraz goście i zaczyna się celebrowanie. Na stół wjeżdżają przystawki w postaci pasztetów i owoców morza przyrządzonych 
na różne sposoby, następnie danie główne cochinillo, 
czyli pieczony malutki prosiaczek. 
Widziałam takie w sklepach w postaci surowej i jakoś 
nie umiem sobie wyobrazić żebym mogła zjeść czyjeś dziecko. 
Podawane są czasem pieczone indyki, kurczaki lub króliki. 
Trzeba jeść tak umiejętnie żeby wystarczyło miejsca na deser, czyli małciasteczka z bakaliami, lub ciasto 
podobne do polskiego keksa, oraz turon – słodkość 
przypominająca słodkie bloki z orzechów 
i migdałów, orzechy w czystej postaci lub uszlachetnione miodem, czasem chałwa i marcepany. 
Wszystko zawierające około miliona kalorii, tłuszczów 
i węglowodanów. Zapija się te przysmaki cavą – hiszpańskim winem musującym. 
Jeśli ma się siłę o północy można wybrać się na mszę podobną do naszej pasterki. W Hiszpanii to la misa 
de gallo, czyli msza kogucia. Kogut jako pierwszy 
obwieścił światu narodziny Jezusa. 
Koguty, które są naszymi sąsiadami pieją bez przerwy 
całą dobę mogę, więc sobie wyobrazić, że jakiś trafił z pianiem na 
moment boskiego narodzenia. Te nasze pomimo 
ciągłego piania mają nie pozdzierane gardła, chociaż 
wszelkie znaki wskazująże już dawno powinny 
zaniepiać bo chyba nie zaniemówić
Podczas mszy śpiewane są villancicos – kolędy. 
Słyszymy je na ulicach miast i miasteczek od dłuższego 
czasu, śpiewane są przez dzieci niebiańskimi głosikami. Tradycja wywodzi się z aguinaldo, kiedy to dzieci 
starały się zwrócić uwagę sąsiadów na zbudowaną 
przez siebie szopkę za co byłobdarowywane drobnymi 
datkami pieniężnymi, turonami lub 
marcepanowymi figurkami. 
Teraz villancicos rozbrzmiewają z odtwarzaczy. 
Belena czyli szopka to dopiero wyzwanie. Trzeba jakoś napsuć krwi sąsiadom więc przez pokolenia buduje się szopki. 
Wystawia się je w oknach, żeby wszyscy widzieli i zazdrościli. 
Hiszpańska szopka to nie tylko żłóbek, święta rodzina 
i kilka zwierzątek na krzyż. 
Szopka to całe opowiadanie o pustyni, o zwierzętach, 
o tym co na niebie, o stajence, o przybywających z daleka królach, pasterzach 
i różnych gościach. Beleny dziedziczy się z pokolenia na pokolenie. 
Na beleny oszczędza się latami, a niecierpliwi nawet biorą na tę okoliczność kredyty. Pierwsza stajenka z jaką się spotkałam była, a jakże, w knajpie. W środku nocy 
wokół ogromnej stajenki, zajmującej około 1/4 
powierzchni knajpki stała młodzież w wieku okołoprzedszkolnym, a jakaś mama opowiadała 
o tradycji jej budowania. Ja przy okazji podsłuchałam 
i zdobyłam wiedzę z niedopowiedzeń. W okresie okołoświątecznym pozaglądajcie ludziom w okna, w niejednym znajdziecie szopkowe opowiadanie.
Lubię atmosferę takiego rozśpiewanego miasta, ale nie jestem przekonana jakie byłoby moje szczęście gdyby 
to pod moim oknem odbywały się te śpiewy. 
Mój entuzjazm byłby na pewno mniejszy. 
Piszę, że  pod oknem ponieważ w miasteczkach - 
w pueblos blancos, jak za dawnych komunistycznych 
czasów zamontowane są głośniki, żeby wszyscy 
należycie mogli uczestniczyć w publicznych fiestach.
25 grudnia - El Día de Navidad czyli Dzień Bożego Narodzenia spędza się w rodzinnym gronie przy suto zastawionym stole, bez psucia sobie nastroju liczeniem kalorii. Hiszpanie celebrują posiłki, przy stołach 
rozmawia się głośno, często śmiejąc się i czasem 
o polityce. Politycy gdzieś są, ale dlaczego mają być 
obecni przy radosnych uroczystościach rodzinnych. 
28 grudnia – El Día de los Santos Inocentes – Dzień Świętych Niewiniątek na pamiątkę dnia, w którym 
Herod zarządził zabicie w Judei wszystkich nowonarodzonych dzieci, po to by przy okazji 
zgładzić zapowiedzianego syna Bożego. 
Hiszpanie lubią się bawićwięc traktują ten dzień rozrywkowo robią sobie żarty, oszukują się 
tak jak w Polsce 1 kwietnia. 
Boże Narodzenie w Hiszpanii jest świętem radosnym, rodzinnym, bez zadęcia i patosu. Wszyscy fajnie się 
bawią, radośnie chwalą narodzenie Pana w villancicos. 
W polskiej telewizji w Wigilię mieliśmy wrażenie, ż
kolędy opowiadają o jakimś straszliwie smutnym wydarzeniu, są smętne i wcale nie mieliśmy nastroju, 
po ich wysłuchaniu, żeby się radowaćłatwiej byłoby się poddać depresji gdyby miała ochotę na nas napaść
Dlaczego tak oczywista radość nie może zagościć w nas? 
Dlaczego w Polsce nie funkcjonuje coś tak zachęcającego jak radosny katolicyzm, dlaczego po mszy w kościele nigdy 
nie wychodzi się z pozytywną energią na następny 
tydzień tylko z poczuciem odpowiedzialności, że tak 
mało wiernych przychodzi na msze, że nie przyjmują 
kolędy, że spóźniają się do kościoła? 
Dlaczego odpowiedzialność za zachowania innych ma spoczywać na uczestnikach nabożeństwa? Jaka siłę 
mieli faceci w czarnych kieckach,którzy na przestrzeni wieków wymyślali przykazania kościelne, które 
obowiązywać mają do dzisiaj? 
No sam koniec wpadło trochę dziegciu do słodziutkiego tematu Świąt Bożego Narodzenia, lo siento.

O turonie - napisałam w poście:https://andaluzja-hiszpania.blogspot.com/2016/01/turron-bozonarodzeniowa-sodkosc.html

fotka malagijskiej szopki pochodzi z netu.

Andaluzja Hiszpania

Author & Editor

Has laoreet percipitur ad. Vide interesset in mei, no his legimus verterem. Et nostrum imperdiet appellantur usu, mnesarchum referrentur id vim.

0 komentarze:

Prześlij komentarz