Czy
wiecie co kryje się pod hiszpańskim słowem “sobremesa”? Za chwilę będzie wszystko jasne.
Zazdroszczę Hiszpanom tego niespiesznego zwyczaju.
Słowem, którego nie można nie usłyszeć w Hiszpanii jest mañana. Znacie? Słyszeliście? No jasne, przecież tu wszystko może poczekać do jutra. Hiszpanie, a szczególnie Andaluzyjczycy rozkoszują się czasem wolnym. Nie ma napinki, nie ma gonitwy, a to, że pomarańcze opadną z drzew jeśli się ich nie zerwie, to co?
Świat od tego się nie zawali. Takie podejście szokowało mnie przez czas jakiś, teraz przestało.
Zazdroszczę Hiszpanom tego niespiesznego zwyczaju.
Słowem, którego nie można nie usłyszeć w Hiszpanii jest mañana. Znacie? Słyszeliście? No jasne, przecież tu wszystko może poczekać do jutra. Hiszpanie, a szczególnie Andaluzyjczycy rozkoszują się czasem wolnym. Nie ma napinki, nie ma gonitwy, a to, że pomarańcze opadną z drzew jeśli się ich nie zerwie, to co?
Świat od tego się nie zawali. Takie podejście szokowało mnie przez czas jakiś, teraz przestało.
Którejś nocy oburzyłam się w myślach, na widok siedzącego przy barowych stolikach na ulicy towarzystwa. Była mniej
więcej północ. Cóż było dziwnego? Otóż to, że pomiędzy stolikami stały wózki z
maluchami w wieku leżąco – raczkującym. W moim świecie, takie maleństwa o 8
wieczorem lądują w łóżeczkach, mamy lecą do sprzątania, prania i prasowania.
To, że mama ma dość, że czuje się wywalona poza towarzyski margines, że w jej
głowie powinna zakodować się myśl, że najbliższy rok to towarzyska pustynia,
nie jest jakby ważne. Hodowla latorośli to główny cel matki – Polki. Matki
Hiszpanki wręcz przeciwnie, traktują ten czas normalnie. Życie przed urodzeniem
potomkini lub potomka jest towarzysko prawie takie samo jak po narodzinach. Spotykają
się więc wieczorami w barach i restauracjach, parkują wózeczki obok stolików,
nawet czasem obok taty, a niech ma i życie nocne kwitnie. W Andaluzji stoly biesiadne dzielą się na część męską i kobiecą, to chyba jedna z pozostałości machizmu (dominacji faceta nad kobietą). Maluchowi jest pewnie
obojętne czy śpi w łóżeczku czy w wózeczku, ważne, że gdzieś w pobliżu są
rodzice, a mama nie ma depresji z powodu ostracyzmu towarzyskiego.
Tym oto sposobem doszłam do
głównego tematu: sobremesa. Otóż, gdy wszyscy biesiadnicy są już najedzeni, na
posprzątane stoliki wjeżdżają aperitify. Najczęściej bardzo słodkie likiery w
maleńkich kieliszeczkach – nazywają się chupitos. Ich celem jest pomoc w
strawieniu ogromnej ilości często tłustego jedzenia. Wraz z chupitos przychodzi
czas na sobremesę czyli pogaduszki po jedzonku. Kiedyś trwały nawet kilka
godzin, obecnie skróciły się do około godziny, czasem dłużej na przykład w
okresie fiesty lub wakacji. Sobremesa jest ukoronowaniem wspólnie zjedzonego posiłku. Wtedy odbywa
się obrabianie tyłków bliższym i dalszym znajomym, dawanie sobie wzajemnie
dobrych, nigdy nie wykorzystanych rad. Owszem czasem też dyskusje o wielkich
sprawach. Czasem tematy “na stole” – czyli: sobre - na, mesa - stół, angażują
emocjonalnie wszystkich biesiadników. Bywa, że jakiś mocno temperamentny
dyskutant głośno przekonuje do swoich racji, inny krzyczy. To normalny
sposób wymiany poglądów. To nie awantura, to nie patologia, to starcie światopoglądów dotyczących
czasem spraw błahych a czasem wielkich.
Hiszpanie lubią spędzać czas wspólnie,
doceniają życie, i się nim cieszą. Razem – juntos, disfrutar de la vida –
cieszyć się życiem, to jest to, co ich rajcuje. Kiedyś sobremesa dotyczyła
tylko członków rodziny, obecnie “wspólnie” to też ze znajomymi. W krajach,
które zaadaptowały kulturę hiszpańską sobremesa trwa jeszcze dłużej. I tak
naprawdę trudno jest opuścić trwającą godzinami biesiadę przy kawie, herbacie
winku czy chupitos ponieważ kto pierwszy wychodzi - ten ... płaci.
W Hiszpanii wieczorno – nocna sobremesa dotyczy weekendów, w dni robocze sobremesa odbywa się w godzinach popołudniowej sjesty. W czasie sjesty spożywa się trzydaniowy posiłek, po którym człowiek jest tak ociężały, że nie ma mowy o powrocie do pracy, musi sobie poprawić trawienie kieliszeczkiem chupito, potem wypić kawkę I dowlec się do roboty na dalsze 3-5 godzin. Wychodzi z pracy około 20.00 - 21.00!!! Czas na życie towarzyskie to czas sjesty i los fines de semanas (weekendy). Mówi się, że wspólne spożywanie posiłków – jednoczy więc jednoczą się ludziska jak mogą.
W Hiszpanii wieczorno – nocna sobremesa dotyczy weekendów, w dni robocze sobremesa odbywa się w godzinach popołudniowej sjesty. W czasie sjesty spożywa się trzydaniowy posiłek, po którym człowiek jest tak ociężały, że nie ma mowy o powrocie do pracy, musi sobie poprawić trawienie kieliszeczkiem chupito, potem wypić kawkę I dowlec się do roboty na dalsze 3-5 godzin. Wychodzi z pracy około 20.00 - 21.00!!! Czas na życie towarzyskie to czas sjesty i los fines de semanas (weekendy). Mówi się, że wspólne spożywanie posiłków – jednoczy więc jednoczą się ludziska jak mogą.
Kto z nas nie grzeszy lekkim stosunkiem do sposobu spożywania posiłku, kto z
nas nie jadł przy biurku, w biegu, na stojąco, kto z nas nie leciał do pracy z
kanapką w ręce, byle szybciej zabrać się za zawodowe czynności. Nie ma bata,
każdy ma taki grzech na sumieniu ale nie Andaluzyjczyk. Owszem praca jest ważna, ale praca to nie jest życie. Życie to jest gadanie, jedzenie, taniec, śpiew,
sobremesa!!! Czego i nam życzę.
Powyższe, to są moje osobiste obserwacje, zapewne macie Państwo swoje własne. Ciekawa jestem jakie. Zastanawiam się czy jesteście Państwo zainteresowani codziennym życiem czy może podrzucić trochę ironicznej historii, subiektywnego opisu interesujących miejsc. Proszę o sugestie.
Powyższe, to są moje osobiste obserwacje, zapewne macie Państwo swoje własne. Ciekawa jestem jakie. Zastanawiam się czy jesteście Państwo zainteresowani codziennym życiem czy może podrzucić trochę ironicznej historii, subiektywnego opisu interesujących miejsc. Proszę o sugestie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz