Dzisiaj trochę hiszpańskiej codzienności.
Nie tylko
hiszpańskiej zapewne, ale w Hiszpanii kultywowanej. W każdym nawet najmniejszym
sklepiku znaleźć można szeleszczącą torebkę z napisem PIPAS. Cóż to za
tajemnicza nazwa nam Polakom niekoniecznie kojarząca się z jedzeniem. Otóż, zawartość na pewno nadaje się do jedzenia!!!! Są to bowiem prażone ziarna słonecznika razem z łupinkami z różną zawartością soli najczęściej morskiej. Niby nic nadzwyczajnego ale pipas pełnią ważną funkcję w codziennym życiu. Kiedy Hiszpan nie wie co ze sobą zrobić, kiedy idzie do kina, na masową imprezę albo kiedy musi czymś zająć ręce kupuje torebkę pipas. Siada na ławce w parku i zawsze znajdzie jakiegoś kompana do ławkowej konwersacji o czymkolwiek. Siedzą sobie faceci i plują, a rozmowa nabiera hiszpańskiego charakteru. Sposób jedzenia owych pipas obrósł tradycją. Nie wkładamy do buzi całych ziarenek z łupinkami, konieczny jest charakterystyczny trzask przegryzanej przednimi zębami łupinki. Nie wiem jak sobie radzą Hiszpanie, których przednie zęby już opuściły??? Ulice, kina i właściwie wszystkie miejsca publiczne noszą ślady masowej kultury spożywania pipas. Słonecznikowe łupinki są niemal wszędzie. Ale szczęśliwie nie leżą tam miesiącami do czasu aż zjawiska fizyczne i chemiczne przerobią je na nawóz. Obowiązkiem mieszkańców posesji jest zadbanie o czystość na ulicy przed domem. Więc usuwają śmieci i pucują chodniki do połysku. Nie na długo tego porządku wystarcza bo za chwilę przewiną się kolejni amatorzy pipas i sprzątanie można zacząć od nowa. W Polsce gryziemy słonecznikowe ziarenka tylko jesienią, w Hiszpanii na okrągło cały rok, nie ma przerwy!!!
Hiszpańskie uliczki są wąskie i najczęściej zastawione restauracynymi, barowymi i kawiarnianymi stolikami pod którymi bardzo często leżą pomięte serwetki. Właściciele sprzątają owe śmieci po zamknięciu knajpki gdyż jest to najlepsza reklama jedzonka. Wyrazem uznania dla kucharza jest rzucenie serwetki pod stolik. Duża ilość serwetek pod stolikami jest swoistą reklamą knajpki. Znaczy, że smakowało. Dołóżmy do słonecznikowych łupinek papierzyska spod stolików i wyobraźnia leci dalej i podsuwa nam harcujące w tym śmietniku myszy i szczury. Otóż nie!!! Jak wiadomo sjesta jest nieodłącznym elementem hiszpańskiego stylu życia, na czas sjesty zamykane są wszelkiego autoramentu jadłodajnie i rozpoczyna się wielkie sprzątanie, łącznie z myciem na mokro chodnika pod stolikami. Popołudniowi goście mogą zaczynać śmiecenie od nowa. Różnego rodzaju policji natworzono w Hiszpanii dużo, ma kto nakładać mandaty za nieposprzątanie.
Powyższe obserwacje dotyczą pueblos blancos na południu Hiszpanii.
0 komentarze:
Prześlij komentarz