28 luty w Andaluzji. Cóż to za fiesta, że sklepy są pozamykane?
Dla Andaluzyjczyków to najważniejsze święto niepodległości,
Rzućmy okiem na historię:
najpierw Królowie Katoliccy starali się zjednoczyć Hiszpanię, po to żeby niecały wiek później zaczęto ją rozwalać od środka.
W 1641 roku książę Medyna Sydonia zawiązał spisek przeciwko rządowi Olivaresa. Rzeczony Olivares miał wiele świetnych pomysłów na gospodarkę ale jak to czasem bywa z realizacją - wszystko szło nie tak. Olivares, który rządził w imieniu króla Filipa IV doprowadził do czterokrotnego bankructwa skarbu państwa. Sam król nie przejawiał zainteresowania rządzeniem. Po co się miał wysilać i rządzić państwem z pustym skarbcem.
Książę Medyna Sydonia wpadł na pomysł, że ulży trochę królowi Filipowi IV i obejmie w swoje posiadanie kawałek Hiszpanii, oderwie go od całego królestwa i zbuduje swoje własne królestwo. Jego piaskownica będzie obejmować Andaluzję. Pomagało mu kilku kumpli między innymi markiz de
Ayamote. Ale zamach się nie odbył, widać chłopaki słabo się kryli. Predendent do tronu książę Medyna Sydonia wyleciał z Hiszpanii z biletem
w jedną stronę, po zapłaceniu za niego niebagatelnej sumki 200 tysięcy złotych dukatów, a
jego pomocnik został w Hiszpanii - ale skrócony o głowę.
Na dwieście lat z okładem andaluzyjczykom
wybito z glowy wszelkie nacjonalizmy.
W domach bieda piszczala, więc w głowie było pytanie co włożyć do garnka, a nie gdzie lecieć na nieswoją wojenkę . Biedota z południa Hiszpanii migrowała na północ w poszukiwaniu pracy i możliwości przeżycia. Północ to czasem była Katalonia, czasem Cantabria miejsca,
gdzie już rozwijał się przemysł, a czasem Europa Północna.
Andaluzja pustoszała.
W drugiej dekadzie XIX wieku coś znowu drgnęło w sercach Andaluzyjczyków. Pomógł w tym Blas Infante ojciec flagi, herbu i
hymnu tego cudnego kawałka Hiszpanii. Walczył słowami aż doczekał czasów wojny
domowej, kiedy bez żadnego sądu, nawet bez oskarżenia strzelono mu w tył glowy.
W czasie wojny domowej i rządów Franco
nie działo się za wiele w kwestii zwiększenia samodzielności Andaluzji. Jeśli się ktoś wychylił reżim go zaraz pacyfikował.
Trochę pomieszał ludziom w głowach Garcia Lorca, wystawiając swoje teatrzyki pokazujące andaluzyjczykom, że mają własną tradycję i kulturę nieco inną od pozostałej części Hiszpanii i... dostał kulkę w tył głowy, wrzucono go do wąwozu Viznar i gdzieś tam sobie spoczywa w grupowej mogile.
Po śmierci Franco w 1975 roku powrócono do starań o usamodzielnienie się Andaluzjji, w 1979 roku ustanowiono Junta de
Andalucia – rząd, a 28 lutego 1980 przeprowadzono referendum którego rocznicę świętujemy do dzisiaj.
80% Andaluzyjczyków opowiedziało się za chęcią posiadania własnego rządu, fiscusa, etc
Świętujemy uczestnicząc w różnych fiestach, jak zwykle kolorowych w Hiszpanii, dzieciaki w szkole zajadają chleb z oliwą i cukrem i wszyscy mają powód do radości z powodu dnia wolnego od pracy.
A swoją drogą pamiętacie przysmak socjalistycznego dzieciństwa - chleb z wodą i cukrem,
lub w lepszych czasach ze śmietaną i cukrem???
To trochę lajtowa wersja dojścia Andaluzji do posiadania własnego parlamentu, prawa, fiscusa. Napisałam powyższe nie dla historyków tylko dla zainteresowanych światem zjadaczy chleba ... może z cukrem i oliwą?
Jeśli los Was rzuci do Andaluzji zapraszam na wycieczki z moim udziałem: pokażę andaluzyjskie perełki i opowiem historie i historyjki jakie znam, ponieważ to moja pasja.
Fotki sa pobrane z Internetu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz